Recenzje

Mapa czasu

 

Uwielbiam wracać do przeczytanych kiedyś książek. Kilka powieści przeczytałem więcej niż raz, za każdym razem odkrywając coś nowego. Chyba nigdy się nie zawiodłem. Ale mam jedną zasadę, nie czytam drugi raz książek z dzieciństwa i wieku wczesnoszkolnego. Dlaczego? Chyba za bardzo boję się rozczarowania. Mam w pamięci  piękne chwile spędzone z powieściami Juliusza Verne, Alfreda Szklarskiego (pamiętna seria o przygodach Tomka), Zbigniewa Nienackiego, czy nawet Karola Maya, twórcy słynnego Winnetou. Wymieniać można więcej, aż łezka w oku się zakręci. Sami widzicie, że nie warto  ryzykować.

Jednak los jest podstępny. Nie udało mi się dochować wierności moim zasadom. Wszystko za sprawą nietypowej powieści. Wpadła ona w moje ręce przez przypadek. Kiedy zacząłem czytać, było już za późno. Wielu bohaterów z młodości z impetem zakradło się w moje dorosłe życie czytelnika.

Nie wymieniłem dotąd Herberta George Wellsa, a to właśnie on i światy wykreowane w jego powieściach są głównym bohaterem „Mapy Czasu” napisanej przez Felisa J. Palme.

Akcja rozgrywa się w Londynie w roku 1896. To czas nagłego rozwoju nauki, pojawiają się niezliczone wynalazki, a człowiek zaczyna myśleć, że potrafi wszystko. Powstaje firma Podróże w Czasie, której twórca zainspirowany jest wydaną rok wcześniej powieścią Wellsa. Oferuje za odpowiednią sumę wycieczkę w przyszłość. Wkrótce sprawy się komplikują i zaczyna się wartka akcja.

Książkę czyta się znakomicie. To trochę powieść SF, trochę romans i dużo sensacji.

„Mapa czasu” to pierwsza część trylogii. Jest jeszcze „Mapa nieba” i „Mapa chaosu”. Całość spina główny bohater, czyli sławny George Wellsa. W kolejnych odsłonach trylogii pojawiają się wynalazki znane z jego powieści. Oprócz wehikułu czasu zobaczymy również inwazję Marsjan i Niewidzialnego Człowieka.

W powieści znajdziemy też bohaterów znanych z książek z okresu młodości, jest: Artur Conan Doyle, ojciec Sherlocka Holmesa, Lewis Carroll, Edgar Allan Poe, Kuba Rozpruwacz. Całość łączy idea światów równoległych. Im dalej czytamy, tym częściej zastanawiamy się nad swoim życiem i światem, w którym żyjemy. Porównujemy go z tym z powieści i próbujemy odgadnąć, który jest prawdziwy. Mimowolnie odbywamy podróż w czasie do naszej młodości. Wydawać się może, że takie połączenie bohaterów i postaci prawdziwych nie może się udać, że skończy się kompletną klapą, wielkim śmiechem i rozczarowaniem. Zapewniam was, że jeśli tylko sięgniecie po pierwszą część, to dacie się porwać w niesamowitą podróż i choć kręcimy się wokół powieści z naszych lat młodości to całość napisana jest bardzo poważnie i doskonale.  Trudno znaleźć powieść, która bardziej pasowałby na naszego bloga.

Przy okazji pytanie do was, wracacie do książek ze swojej młodości? Co wtedy czytaliście?