DolnośląskiePolska

Zamek Świny i kościół rycerski

magiczne ruiny zamku Swiny

Zamek Świny pojawił się na naszej drodze przez przypadek. Wylądowaliśmy na polu namiotowym pod Bolkowem. W planach mieliśmy wiele obiektów w okolicy, ale zamek nie był na naszej liście. Jest mało popularny i rzadko opisywany przez blogerów. Jednak obok malowniczej budowli na szczycie wzniesienia górującego nad okolicą trudno było przejść obojętnie. Wjeżdżając na pole namiotowe, od razu go wypatrzyliśmy. Rozbiliśmy namiot i ruszyliśmy na mały rekonesans. Najpierw jednak zrobiliśmy rozeznanie w internecie. To, co znaleźliśmy, od razu przekonało nas, że mamy przed sobą obiekt wyjątkowy. Niesamowita historia, kilka legend i barwnych opowieści. Czego trzeba więcej? Nasza ciekawość została rozbudzona. Zamek to atrakcja w naszym stylu. Tuż przed zachodem słońca wspinaliśmy się wzgórze, z myślą, że obejrzymy cudeńko tylko z zewnątrz. Z informacji wynikało, że zwiedzanie możliwe jest tylko po uprzednim umówieniu telefonicznym i w zupełnie innych godzinach.

Wieczorne słońce zapowiadało ciekawe fotki. Obejrzeliśmy zamkniętą bramę wjazdową, most i ruszyliśmy na spacer wzdłuż murów obronnych. Wąska ścieżka wiła się między drzewami. Pod stopami mieliśmy niezłą przepaść. Wycieczka fajna, ale fotki słabe. Nasz apetyt został rozbudzony. Snuliśmy plany na następny dzień i wtedy na drodze do zamku dojrzeliśmy grupę turystów. Okazało się, że są umówieni z przewodnikiem na zwiedzanie. Zapłaciliśmy za naszą trójkę i podłączyliśmy się do grupy. Zwiedzanie zaczęliśmy od kościoła, który znajduje się na wzgórzu, ale poza murami obronnymi. Jednak opis zaczniemy od zamku.

herb rodu Swiny na zamku

Zamek Świny (niem. Schweinhausburg) pierwotnie był drewnianym grodem. Potem zbudowano zamek obronny z brunatno-czerwonego zlepieńca. W XVII wieku ma już charakter mieszkalny.

Dawni właściciele zamku mieli w herbie świnkę. Z perspektywy naszych czasów to słaby marketingowy chwyt, ale pamiętajmy, że chodzi o dzika. Legenda głosi, że w roku 721 niejaki Biwój podarował królowej Libuszy upolowanego dzika (niektórzy mówią o żywym odyńcu). Władczyni Czech zrewanżowała się herbem z dzikiem, ziemiami i cnotą księżniczki Kazi.

zwiedzamy zamek Swiny

Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z kroniki Kosmasa z r roku 1108. W XIII wieku zamek stracił status kasztelani na rzecz Bolkowa i przeszedł w ręce rycerskie.

Zamek reklamuje się, jako najstarszy tego typu obiekt znajdujący się od wieków w rękach prywatnych.

W necie, ale również od przewodnika usłyszeliśmy wiele barwnych historii. Nie warto tracić czasu na sprawdzanie, ile w nich prawdy. Lepiej skupić się na zwiedzaniu. W takich okolicznościach to czysta przyjemność.

Stroje kąpielowe - porównaj na Ceneo.pl

Kolejni właściciele zamku spod herbu Świny, zapisali się w historii jako nie lada pijacy. „Pijany jak Świna” było w tej okolicy rozumiane tak samo, co – pijany jak świnia.

Podobno organizowane były turnieje pijaństwa, na których rywalizowano, kto wypije więcej wina. Jednak właściciel zamku w tej kategorii był bezkonkurencyjny. Potrafił wypić wiadro wina naraz.

Akcesoria fotograficzne - porównaj ceny

W latach 1614-1660 Johann Sigismund von Schweinichen przebudował zamek i tak powstała renesansowa rezydencja. Zafascynowany mistykami, alchemikami i różokrzyżowcami zgromadził tu pokaźną bibliotekę mistyczno-teozoficzną.

Sławny mistyk Jakub Boehme przebywając na zamku, napisał tu dzieło „Posłanie do spragnionej i głodnej duszy”.

Duch tajemnicy i transcendencji unosi się nad tym miejscem i dzisiaj.

Świny nie ucierpiały ani w czasie wojen husyckich, ani podczas wojny trzydziestoletniej, ale zostały złupione przez wojska rosyjskie podczas wojny siedmioletniej. Zdewastowany zamek trafił na licytację. Kupił go pruski minister Jan Henryk von Churschawandt. Jednak nowy właściciel go nie odbudował. Pozostał niezamieszkały i popadał w coraz większą ruinę. Potem zamek jeszcze kilka razy zmienił właściciela, ale z ruin nie został podniesiony.

1941 prywatni właściciele zostali zmuszeni do sprzedaży obiektu państwu. Wehrmacht urządził z zamku magazyn części do samolotów.

Od roku 1991 zamek ponownie znajduje się w rękach prywatnych. Jest jednym z najstarszych obiektów na Szlaku Zamków Piastowskich. Kolejna legenda mówi o podziemnym tunelu łączącym go z odległym o kilka kilometrów zamkiem w Bolkowie.

W piwnicach zamku schronienie znalazły nietoperze. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak po zachodzie słońca, kilka okazów wyruszyło na łowy.

zwiedzamy zamek Świny

Teraz wracamy do kościoła. Odwróciliśmy zwiedzanie, ponieważ znając charakterek dawnych właścicieli łatwiej zrozumieć, dlaczego kościół nie znalazł się na zamku. Po prostu jeden z właścicieli spod znaku Świny miał dość wałęsania się duchownego po zamku i zlikwidował zamkową kaplicę. Wybudował za to prywatny kościół poza murami obronnymi. Pierwsza wzmianka o świątyni pochodzi z początku XIV wieku. Kościół z zewnątrz wygląda niepozornie. Może dlatego wielu turystów go omija, ale warto zajrzeć do środka i zobaczyć oryginalny głównie renesansowy wystrój. Wnętrze zachowało się w doskonałym stanie. Pewnie dlatego, że kościół był prywatny.

kościół rycerski pod wezwaniem św Mikołaja
Kościół z zewnątrz prezentuje się dość skromnie

Płyta ołtarza stoi pusta, ale kiedyś był tu piękny, gotycki ołtarz z 1450 r., który można podziwiać w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu. Warto też zerknąć na renesansową chrzcielnicę, wspartą na modnych przed wiekami motywach kurzych łapek. Wszędzie napisy w języku niemieckim.

Koniecznie trzeba zobaczyć płyty nagrobne. Przede wszystkim Burgmana Swinki (1456-1566) i jego żony Margarety. O zmarłych źle się nie mówi, ale według legendy to on był największym pijakiem spod herbu Świny.

Na uwagę zasługuje również nagrobek Urszuli von Zelitz. Z inskrypcji dowiadujemy się, że zmarła w wieku 17 lat, a przyczyną śmierci była połknięta igła. Legenda głosi, że dziewczyna zakochała się w mężczyźnie niższego stanu i wolała śmierć niż małżeństwo aranżowane ze szlachcicem.

Kościół robi niesamowite wrażenie. Do tego ruiny zamku Świny. Dla nas absolutny hit. Zamek w pobliskim Bolkowie odwiedzają tłumy turystów. Warto zarezerwować trochę czasu i zobaczyć to cudo. Nawet jeśli zwiedzanie kosztuje trochę wysiłku oraz wcześniejszego telefonicznego umówienia.

Rowerki i zabawki ogrodowe - sprawdź opinie